środa, 6 marca 2013

Rozdział 12

"NIE UMARŁ TEN, KTO ŻYJE W PAMIĘCI ŻYWYCH"
~Tom
     Siedziałem i tępo patrzyłem w ziemię. Nie wiedziałem, co mogło się stać. Gdzie była Kelsey? I co miały oznaczać te sznury, krew? Zbyt dużo pytań pozostawało bez odpowiedzi. Usłyszałem pukanie do drzwi. Powolnie podniosłem się z kanapy i poszedłem do drzwi. Spojrzałem najpierw przez wizjer. Za drzwiami stała Jess z jakimś mężczyzną w kominiarce, który pchnął ją ku drzwiom i uciekł. Jess spuściła wzrok i przez chwilę patrzyła w ziemię. Potem zapukała do drzwi. Coś trzymała w ręku. Niepewnie nacisnąłem na klamkę i otworzyłem drzwi.
 - Co cię tu sprowadza? - zapytałem.
Jess rozejrzała się po mieszkaniu tak, jakby była w nim po raz pierwszy. Zadumała się. Popatrzyłem przez okno, było już ciemno, powoli zaczęły świecić latarnie. Dublin pogrążał się w półmroku. Ponownie przeniosłem wzrok na Jess. A ta nagle jakby się ocknęła, podleciała do mnie. Wyjęła z kieszeni nóż i przyłożyła go do gardła. Głośno przełknąłem ślinę. Nie wiedziałem co robić. Byłem kompletnie zdezorientowany.
 - Teraz czas na ciebie. - powiedziała z niewątpliwą pogardą.
Takie zachowanie było kompletnie do niej nie podobne. To nie była ona. Byłem tego pewien. Jess? Miła, pogodna, uśmiechnięta, a teraz chce mnie zabić? Chociaż... Zaraz, zaraz, a co miały oznaczać słowa Teraz czas na ciebie? Czy to mogło dotyczyć Kelsey?! Nawet nie chciałem dopuszczać do siebie tej myśli. Wziąłem głęboki oddech i chwyciłem za nóż, który ona trzymała. Szybko wyswobodziłem się z tego niezdrowego uścisku. Spojrzałem jej głęboko w oczy. Jej źrenice co chwilę poszerzały się, to zwęrzały. A to oznaczało, że Jess była pod wpływem narkotyków. Coraz bardziej zaczynałem się o nią martwić. Ona nigdy taka nie była. A poza tym co ona tutaj robiła, skoro jeszcze parę dni temu ponoć została porwana?
 - Tommy... - powiedziała piskliwym głosem.
Wyglądała na słabą, tak jakby miała za chwilę zemdleć. Szybko ją objąłem. Wtuliła się w mój tors. Zaczęła płakać. Nie wiedziałem co, się dzieje. Po chwili miałem mokrą od jej łez koszulkę. Pogładziłem ją po głowie.
 - Teraz ci coś powiem. To nie będzie przyjemna wiadomość, ale proszę, abyś wysłuchał mnie do końca. - powiedziała i ukryła twarz w dłoniach.
 - Kelsey nie żyje. - zaczęła jeszcze bardziej płakać.
Nie wierzyłem w to. Nie wierzyłem. Jak to Kelsey nie żyje? To nie mogła być prawda! Poza tym Jess była naćpana, może nie mówiła prawdy?
 - Wiem, że w to nie wierzysz, ale mówię prawdę. Ja przyszłam tu, bo kazali mi cię zabić. - powiedziała i nerwowo zaczęła obgryzać paznokcie.
 - Wyjdź stąd! - krzyknąłem.
 - To sprawa z przeszłości. To twoja wina. - powiedziała i trzasnęła bezczelnie drzwiami.
Po chwili Jess już nie było, a ja... czułem tylko pustkę.
     Nerwowo chodziłem po domu. Nie mogłem poskładać sobie tego w głowie. To było dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Dlaczego? Dlaczego akurat ona?! Co ona komu zrobiła?! Czułem się, jakby ktoś wyrwał mi serce, ale wiem, że je miałem, bo biło jak oszalałe. Najchętniej sam bym je sobie teraz wyciął. Ono już nie ma dla kogo bić. Strącałem wszystko z szafek. Wazony, lusterka, kieliszki. Wszystko, co tylko się dało. Oparłem się w końcu o szafkę i osunąłem na dół. Wziąłem w rękę kawałek potłuczonego szkła i rozciąłem nim rękę. Zawsze uważałem, że zadawanie sobie bólu jest po prostu głupie, ale przynosiło ulgę. Usłyszałem dźwięk telefonu. Wyjąłem go z kieszeni. Nie miałem ochoty z nikim teraz rozmawiać, ale odebrałem. Numer nieznany.
 - Tu Jay. - mówił głos po drugiej stronie. - Mam przykrą wiadomość dla pana. - był to oczywiście policjant, który był mnie przesłuchiwać w sprawie Jess. - Kelsey Hardwick nie żyje. - powiedział z żalem w głosie, tak, jakby ją znał i jej śmierć była dla niego bardzo smutnym wydarzeniem w życiu.
 - Wiem. - odpowiedziałem bez emocji, mimo, że miałem ochotę rozryczeć się jak małe dziecko.
 - Ale jak to? - pytał zdziwiony McGuiness.
Postanowiłem, że to przemilczę. Nie miałem ochoty wdawać się w żadne dyskusje. Chciałem spokoju, świętego spokoju. Chciałem po prostu, by Kelsey żyła.
 - Tak czy owak, musi pan przyjechać i zidentywfikować ciało. Wiem, że to nie będzie dla pana łatwe, ale jest to konieczne. Proszę jutro przyjechać. Myślę, że wie pan, gdzie ma się zgłosić. - powiedział ze smutkiem i rozłączył się.
Łza spłynęła mi po policzku, szybko ją otarłem.
     Nie mogłem nawet spokojnie usiedzieć na miejscu. Wszystko mi ją przypominało. Każde miejsce. Wszędzie widziałem ją. Dlaczego musiałem ją stracić? To ponoć moja wina, ale ja nie mam pojęcia o co mogło chodzić. Co ja mogłem zrobić? Patrzyłem na zdjęcie, nasze wspólne zdjęcie. Była tam taka szczęśliwa, pomyśleć, że teraz już jej nie ma... Popatrzyłem na zegarek... który ona mi kupiła. Dochodziła już północ. Postanowiłem, że pójdę spać. Wiedziałem, że nie zasnę, ale muszę mieć trzeźwy umysł. Przyłożyłem głowę do poduszki, która po chwili była już mokra od łez. Przed oczami miałem Kelsey tańczącą na tle nieba. Mam nadzieję, że tam będzie jej dobrze...
Co raz weźmiesz do serca, zostanie w nim na zawsze. Kelsey w nim zamieszkała i zawsze tam pozostanie.
Zasnąłem, ale ta noc nie była łatwa...

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ciężko się go pisało, nie wypowiem się na temat rozdziału, bo od tego jesteście Wy.
Czekam na opinie ;)

13 komentarzy:

  1. Wzruszajacy rozdzial... Biedny Tomuś ;(... Nie moge sie doczekac nastepnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieeee !!
    Kelsey nie żyje. !!!
    Jak tak mogłaś. ;/
    Teraz Tom nie ma dla kogo żyć.
    Idź ty zła szlachcianko. (^^)
    Dawaj szybko następny. ;)
    Weny. ! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Tom :c
    Mam nadzieję że z Jess będzie dobrze,
    Życzę weny i czekam na next. <3
    Warzone

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak mi smutno z powodu Toma, biedaczek :<
    Rozdział świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda mi go. :c
    To takie smutne, kiedy tracisz kogoś ważnego, ;_;
    Ale rozdział i tak mi się podoba. <3
    przepraszam, że tak krótko, ale jestem chora i nie myślę trzeźwo ;o
    weny<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kelsey.. ;(
    a Tom? o Boże, tak mi go szkoda..
    ale takie jest życie..
    a rozdział genialny ^^
    pisz szybciutko następny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobra, daje z tym moim kilometrowym komentarzem, który Ci wczoraj obiecałam:)
    Rozdział świetny jak zawsze, każdy kolejny lepszy od wcześniejszego. Utrzymują mnie w napięciu te wszystkie wydarzenia: rzekome porwanie Jess, potem zabójstwo Kelsey, a teraz jeszcze do Tom'a wpada naćpana Jesica i chce podciąć mu gardło o_O Rany boskie, przecież to jego najlepsza przyjaciółka,a tu takie coś. Jak tu ufać bliskim osobom.... Strach cokolwiek zrobić mając tego świadomość.
    Wracając do wydarzeń w rozdziale, biedny Tom, tak mi go szkoda. Stracił swoją ukochaną, a teraz być może przyjaciółkę. Został sam z tym wszystkim. Niewyobrażam sobie co musiał czuć gdy zobaczył te sznury i krew w swoim domu. Ja bym chyba ze strachu umarła.
    Ciekawi mnie też kim był tan facet w kominiarce, który przyszedł z Jess, wogóle co ona robi w takim towarzystwie i co oni jej robią, skoro chodzi naćpana z nożem w ręku. Tom biedny pewnie się na początku ucieszył,że odzyskał porwaną przyjaciółkę, a potem taki cios, prosto w serce. Bardziej nie mogła go zranić niż tym co powiedziała. Słowa ranią nas najbardziej, rana na ciele się zagoi, ale zraniona dusza nigdy nie odzyska spokoju.
    Tom po tym wszystkim musi Kels jeszcze zidentyfikować, to jest naprawdę bez sensu, że tracąc bliską osobę trzeba przechodzić jeszcze przez takie piekło.
    Zobaczy miłość swojego życia zimną i bladą na stole w prosektorium,a w dodatku postrzeloną. To musi być chyba najgorszy widok w ludzkim życiu....
    Jay serio musiał być zdziwiony, że Tom wie o jej śmierci, no bo niby skąd on miał się tego dowiedzieć jeśli to dopiero się stało. Żeby go czasem jakies gupie podejrzenia nie naszły, czy coś. Chociaż ja bym pewnie miała.
    Biedak płacze, nie ma co się dziwić po takiej stracie chyba każdy by płakał będąc na jego miejcu. Nawet nie chce sobie wyobrażać jakie to musi być uczucie...
    A i żeby go Jess czasem nie zabiła, no masakra poprostu.
    Jeszcze raz to powiem, rozdział jest wspaniały, kocham to opowiadanie i na każdy rozdział czekam z niecierpliwością<3
    Dawaj jak najszybciej nexta:)
    WENY!!!! chociaż i tak ją masz:***

    OdpowiedzUsuń
  8. biedny Tom
    czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  9. To musi być okropne uczucie, stracić kogoś bliskiego. Mam nadzieję, że Tom jednak poradzi sobie z całym tym ciężarem, bo przecież życie musi toczyć się dalej... Świetny rozdział, czekam na kolejny <3 WENY :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedny tom :((
    On musi się teraz pozbierać !
    Już sie boję co dalej wymyślisz :))
    Weny !

    OdpowiedzUsuń
  11. Czego ty mi to robisz? Przez Ciebie teraz płaczę. ;C
    Ale nie no rozdział świetny.
    Ale Jess...
    KIm był ten cwel w kominiarce?
    Czym oni ją naćpali.
    No bo sama to by raczej się nie naćpała...
    ONI JEJ KAZALI NA STÓWĘ.!!
    W sumie to mi też jej szkoda trochę ALE ONA CHCIAŁA ZABIĆ TOMA!!
    Biedny Tom będzie musiał oglądać swoją miłość nieżywą, postrzeloną, bladą...
    Nie wiem co gorsze, czy widzieć jak ukochana umiera czy jak już nie żyje....
    Bądź co bądź i tak źle i tak niedobrze....
    No nic czekam na następnego i Weny.... Nie wróć wenę to ty już masz!!
    Ale i tak ci jej życzę ;3

    Przepraszam że tak późno komentuję, następnym razem się poprawię ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. Oooo ja, zacznę od początku, tak będzie najlepiej.
    Przeczytałam od początku całe opowiadanie, dobrze, że tu jest wątek kryminalny i miłosny. uwielbiam takie. Jestem ciekawa jak sobie poradzi Jay i Nevan wraz z córeczką, jak sobie poradzi Tom po śmierci ukochanej.. cholera, musiała zginąć ! :( łza poleciała mi po policzku przy tym rozdziale. wzruszyłam się. Nathan jest strasznie dziwny. Jay jako policjant-bardzo fajnie.
    Ogólnie bardzo fajnie to wymyśliłaś, zapraszam do mnie !
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jaki bład miałam na myśli Max i Nevan a napisałam, że Jay, gapa ze mnie. sorry !

      Usuń